Apple od dłuższego czasu nie wypuściło żadnego komputera, który nie byłby rozczarowaniem. Nie przegapił tego faktu Microsoft, który już od jakiegoś czasu stara się konkurować w sprzęcie. Ale sprzęt nie sprzedaje się sam. Wbrew pozorom nie sprzedaje się sam nawet kiedy wszystko po prostu działa, inaczej wszędzie pełno by było Chromebooków.

Powód dla którego wszędzie pełno Maków, to dobry sprzęt z systemem gdzie wszystko po prostu działa i natywnie zintegrowanym środowiskiem programistycznym. Nie mam tu na myśli monopolistycznego środowiska do iPhone’a, ale dość ogólnego jak na serwerze. Mac OS oparty jest na FreeBSD, które choć nie identyczne, jest dość podobne do Linuksa, żeby większość serwerów działała bez dużych zmian. Jest to sytuacja diametralnie inna niż przy Windows, gdzie system jest fundamentalnie inny i raczej nie będzie przebudowany przez kilka lat.

Dlatego też od jakiegoś czasu Microsoft pracuje nad Windows Subsystem for Linux. Idea jest prosta - przestrzeń użytkownika z Linuksa osadzona wewnątrz Windows. Spróbowałem wersji pierwszej, wydanej trzy lata temu, i nie byłem zbyt zachwycony. Owszem, udało mi się uruchomić wtedy swój projekt, ale wymagało to zaskakująco sporo gimnastyki. Do tego całość sprawiała wrażenie oddzielnego systemu, bez sensownych interakcji z programami spoza WSL, mimo działania na tym samym kernelu. Nawet jeśli miałem dostęp do /mnt/c/, to nie wydawało się to działać lepiej niż po sieci. Pobawiłem się i zostawiłem, nie warto było wracać.

Jakąś chwilę temu wyszła wersja druga. Spore zmiany w architekturze, teraz w użytku jest też Linux kernel, z pewnymi zmianami żeby można było używać lżejszej wirtualizacji. Wydaje się znacznie lepiej działać pod każdym względem. Ale przede wszystkim - znacznie lepiej jest to zintegrowane z ekosystemem. W Microsoft Store kupuje się darmową aplikację Ubuntu, albo podług smaku Debian bądź SUSE, która uruchamia całą dystrybucję z nie aż tak prymitywnym terminalem. W którym możemy teraz uruchamiać programy z Windows. Są one w pełni sprawne i, do pewnego stopnia, usytuowane w Linuksowym drzewie procesów. Dzięki temu wszystkiemu, a także integracji ze strony aplikacji, mogę w takim świeżym Ubuntu zacząć od git clone, w systemie zupełnie jak na serwerze, ale także po prostu uruchomić code . z oknem w Windows, ale wbudowanym terminalem w Linuksie. Wszystko zaś na komputerze do gier.

Teraz jeszcze tylko brakuje jednego: zaufania.