Tak się składa, że Microsoft robi ostatnio najlepsze laptopy. Ktoś właśnie rozważał przy mnie Surface Book 2 i, szczerze powiedziawszy, szczęka opada. Procesor, świetna karta graficzna, bebechom nie można nic zarzuć… A z zewnątrz? Touchscreen, obsługuje piórko, 3240 x 2160, kalibrowane kolory. Konwertowalny do tableta. Ogólnie aż bierze ochota przeboleć wsteczność Okienek.

Tylko, po chwili namysłu: przecież już teraz mogę robić wszystko to, co mógłbym z takim sprzętem. Pięcioletni Macbook jest równie dobrą maszyną do pisania. Ba, też ma 16GB RAM, który uporczywie jest wąskim gardłem w prawie wszystkim co robię. Do czytania w hamaku bardziej się nadaje 10” tablet. A jeśli mam czas grać, to znaczy, że jestem w zasięgu sensowniejszego sprzętu.

Gdyby tylko sprzęt fotograficzny był równie prosty…