Niespełna rok temu TŻ rzuciła leniwie “zagrałabym w Dance Central”. Wsiadłem więc w samochód i sprawiłem nam prezent na Walentynki – używaną konsolę Xbox One oraz rzeczoną grę, oczywiście z Kinectem. Zestaw jako taki spisuje się poprawnie i jak się nam raz na miesiąc zbierze na poskakanie przed telewizorem, to zabawa jest przednia.
Problem w tym, że nie za bardzo wiadomo co z tym zrobić przez resztę czasu. Trochę szkoda by coś za takie pieniądze tylko leżało i zbierało kurz. Od razu zaznaczę: żeby mieć full experience, kupiłem dwa pady i roczny abonament na Xbox Gold.
Google podpowiedziało, że sztandarowym tytułem na ten system jest Titanfall. Kupiłem, dwa wieczory pograłem i sprzedałem. Okazuje się, że ogromną przewagą konsoli jest to, że można kiepską grę kupić używaną i sprzedać nazad za piątaka różnicy. Subiektywną wadą jest to, że strzelanki na padzie są nie dla mnie.
W ramach wspomnianego abonamentu Microsoft oferuje “za darmo” dwie gry miesięcznie, wystarczy kliknąć i lądują na stałe w kolekcji. Są to oczywiście gry wybrane przez Microsoft i nie da się ukryć że na liście priorytetów dość wysoko jest cena ich licencji. Jakoś jeszcze żadna z nich nie wciągnęła mnie na tyle, żeby spędzić z nią drugi wieczór.
Wspomniane dwa pady kupiliśmy pamiętając emocje oferowane przez Nintendo, gdzie praktycznie wszystko godne uwagi to multiplayer kanapowy. Okazuje się jednak, że “poważne” konsole nie służą do tego – zarówno Xbox jak i Playstation z local multiplayer mają głównie gry sportowe. TŻ poprosiła o Tekkena i, o zgrozo, okazało się że nie ma. Mortal Kombat jej zupełnie nie odpowiada, zaś Killer Instinct wkurza wyłudzaniem pieniędzy za odblokowywanie postaci. Fason przynajmniej trzyma Forza 6, ale też nie do końca, bo w splitscreenie cofa o pięć lat grafikę i wyłącza NPC. Wciąż dużo więcej zabawy daje stare dobre Mario Kart Wii.
O pomstę do nieba woła zmarnowanie czegoś tak genialnego jak Kinect. Szwagier miał kilka dość zabawnych, choć niekoniecznie głębokich, gier korzystających zeń na Xbox 360. Kinect na Xbox One to milowy krok do przodu, z lepszym kątem widzenia, śledzeniem 3d i w podczerwieni. Potrafi toto śledzić 6 osób, mierzyć puls i rozpoznawać twarze… No ale niestety, poza wspomnianym tańcem i fitnessem warto sprawdzić tylko Fru. Zaś co do fitnessu, to zacytuję Wikipedię:
On June 27, 2016, Microsoft announced the discontinuation of Xbox Fitness; the ability to purchase content was removed effective immediately, and the service will be disabled entirely on July 1, 2017, after which users will no longer be able to use Xbox Fitness or access its content. No refunds will be provided for purchased content.
Żeby zakończyć pozytywnym akcentem, udało mi się znaleźć jedną grę wartą grania przez pada: Assasin’s Creed. Konkretniej Black Flag, choć mechanika pewnie będzie dobra w każdej odsłonie. Więc przynajmniej przez jeszcze kilka wieczorów konsola będzie robiła coś poza zbieraniem kurzu. Ale polecić chyba nikomu nie polecę, na pewno nie tak jak kiedyś polecałem Wii.