USA przeznaczy 19 mln dolarów na walkę z cenzurowaniem internetu przez rządy

No ani chybi, będziemy mieć pewnie specjalną komórkę w CIA. O ile oczywiście nikt nie powstrzyma [kolejnych planów UE](http://di.com.pl/news/37622,0,Cenzur a_w_UE_dzieki_wirtualnej_granicy_Schengen.html). Albo też stanie się niemożliwe i za sprawę wezmą się kompetentni ludzie.

![Great Firewall](http://www.rev2.org/wp- content/uploads/2010/03/GreatFirewallofChina.jpg)

Great Firewall of China, źródło: [rev2.org](http://www.rev2.org/2010/03/26/the-great-firewall-of-china-invades- the-world/)

Problemem nie jest to, czy “wirtualne Schengen” różni się czymś od “wielkiego Firewalla”. Nie chodzi o żadne zakusy polityków na zacieśnianie kontroli nad wszystkim i wszystkimi. Ba, nie chodzi nawet o efekty działań jakichkolwiek grup nacisku. Sprawa rozbija się po prostu o głupotę urzędników.

Bo jak inaczej nazwać pojawiające się co pięć minut utrudnienia w funkcjonowaniu tutejszego Internetu? Takie half-assed podejścia jak to będą przecież mniej skuteczne niż Chiński totalitaryzm, nikt nie ma co do tego wątpliwości. Tymczasem nawet Chińska cenzura nie daje rady powstrzymać kogokolwiek, kto wie czego chce od tegoż Internetu.

Problem w tym, że typowy urzędnik korzysta głównie z portali rzędu gazeta.pl czy facebook.com. Stąd utrwala mu się utożsamienie strony z firmą. Zaś firma ma siedzibę, która leży w jakiejś konkretnej jurysdykcji. W dodatku większe strony międzynarodowe mają lokalne wersje, choćby ten facebook.pl. Czyli w oczach urzędnika, istnieje też Polski Facebook. Więc FB dokonał importu do nas i sprzedaje nam nasze własne dane osobowe ze swojego sklepiku w Polsce. To, że w tym przypadku nie do końca jest to prawdą, wymaga już jakiegoś zrozumienia architektury. (Domena .pl nie oznacza fizycznej obecności w Polsce.)

Takie właśnie utożsamienie: strona = serwery = firma = fizyczna siedziba stwarza wrażenie, że coś takiego jak Wirtualna Granica może mieć sens. Tymczasem co z takimi, w pełni legalnymi, przypadkami jak ten blog? Domena amerykańska, serwer niemiecki, właściciel serwera Polski, właściciel praw autorskich Polski, ale na emigracji? Po której stronie granicy ten serwis się teraz znajduje?

A to tylko jeden z wielu przykładów, jak to niezrozumienie materii powoduje proponowanie bubli prawnych…

Komentarze

  • pecet (2011-05-11 18:47:47): USA przeznaczy 19 mln dolarów na walkę z cenzurowaniem internetu przez rządy Oh, irony… Takie właśnie utożsamienie: strona = serwery = firma = fizyczna siedziba Zgodze się, ale głównym problemem jest, że rządy boją się internetu dlatego, że pozostałe, nazwijmy to klasyczne media jest dużo prościej kontrolować, i nie każdy obywatel może się w nich wypowiadać, internet działa całkiem odwrotnie, a jak wiadomo lepiej nie słuchać negatywnych opinii o samym sobie ;)
  • Remigiusz ‘lRem’ Modrzejewski (2011-05-11 18:49:44): Jasne, ale przecież nie da się już zablokować tych opinii tak, żeby nie zepsuć wszystkiego innego. Gdyby to kiedyś zrozumieli, to nie wymyślaliby idiotyzmów. A jeśli którykolwiek kraj zdecyduje się na pocięcie światłowodów, to cóż można rzec…
  • Remigiusz ‘lRem’ Modrzejewski (2011-05-11 19:07:07): Albo inny przykład urzędniczej głupoty (o ile nie jest to efekt dziennikarskiej rzetelności): http://www.chip.pl/news/wydarzenia/prawo-i- polityka/2011/03/unia-europejska-uchroni-nas-przed-ciasteczkami
  • iss (2011-05-12 09:20:11): “USA przeznaczy 19 mln dolarów na walkę z cenzurowaniem internetu przez rządy” - LOL, może jeszcze Disney będzie lobbować za skróceniem okresu obowiązywania praw autorskich, Tusk obniży podatki w Polsce, ZUS zredukuje biurokrację w swoich oddziałach, itp.
  • Remigiusz ‘lRem’ Modrzejewski (2011-05-12 09:20:54): Nie, oni serio drzazgę w cudzym oku…
  • Remigiusz ‘lRem’ Modrzejewski (2011-05-16 15:26:03): Po kilku dniach temat podchwycił też Vagla: http://prawo.vagla.pl/node/9428