W czwartek się bronię. Nie magisterka… Projet de fin d’étude - w moim przypadku taki wstęp do poważniejszej pracy. Wszystko fajnie, dzisiaj umówione spotkanie z promotorami, omawianie ostatniego szkicu raportu, wskazówki przed prezentacją i tak dalej. Rano włączam komputer, patrzę a tam mail od promotora. Zapomniał, że wyjeżdża do Monachium, może uda mu się wrócić na obronę, mogę wpaść do instytutu i prawdopodobnie uda mi się spotkać z kimś innym pogadać o raporcie. Miło, że uprzedził zanim wyszedłem z domu…
Komentarze
- kodama (2010-02-23 13:47:22): Hehe, Ty się zmagasz z niekompetencją, ja mam natomiast na 4. roku już mieć jeden rozdział w kwietniu napisany, a literaturę to już od 6 miesięcy powinnam mieć w małym palcu ;)
- Remigiusz ‘lRem’ Modrzejewski (2010-02-23 17:13:13): Ładnie. Też zaczynałem coś tam skrobać na czwartym roku, ale bez przekonania. Po czym zmieniłem uczelnię ;) Zaś kontynuując historię: drugiego promotora w instytucie nie było. Nikt nie wiedział czemu, po prostu dzisiaj nie przyszedł. Za to dzięki temu kilku doktorantów nie miało co robić i na poczekaniu posiedzieli nad moim raportem :)
- Marta "Kodama" Tymińska (2010-02-23 17:14:06): Czyli nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło ;D
- Leafnode (2010-03-05 10:32:31): A ja zacząłem skrobać po piątym roku ;>