Postanowiłem kupić obiektyw, czasami tak mam. Tyle, że ja nie potrafię po prostu wejść do sklepu i spytać o radę, która niezawodnie wskaże na to, czego najwięcej w magazynie. Spędziłem więc paskudnie dużo czasu na forach, testach i oglądaniu Flickra. I kiedy już miałem obiektyw w koszyku… Kiedy już starczyło kliknąć “potwierdź”… Internet pokazał jak bardzo mnie nienawidzi – pokazał mi jeszcze jedną opcję.

Wybór padł oryginalnie na Nikkora 20mm f/1.8. Ale Tamron 15-30mm f/2.8 kosztuje niewiele więcej i jest lepszy optycznie. No i zoom, zastępuje 15mm, 20mm, 24mm i 28mm w jednym. Do tego jeszcze stabilizacja, wbrew pozorom przydatna i przy takich kątach. No nic tylko brać…

Ale zaraz, wybierałem 20mm bo dobre i lekkie. Tamron zaś waży 1100g, więcej niż 24-120mm i 20mm razem wzięte. Nie jest to już coś, co się wrzuca do plecaka bez myślenia czy się przyda. TŻ narzeka na ciężar już przy 24-120mm.

W sumie to sam już nie wiem, czy uwielbiam czy nienawidzę kupować.