Kalendarz w końcu potwierdza to co widać wszędzie dookoła… Można już wyjść po zmroku w krótkiej koszulce i klapkach. Ludzie masowo jedzą posiłki pod gołym niebem. Trawniki zrobiły się pstrokate. Drzewa na południowych stokach zdążyły już przekwitnąć. Powietrze wypełnione jest słodkim zapachem. Wszelkie zwierzęta przerwały hibernację. No i w końcu kalendarz też twierdzi, że jest wiosna.

Skupię się na przedostatnim, bo to pokazuje ciekawą różnicę między południem a Polską.

Miejski zwierzyniec…

Mieszkam na dość wysokim piętrze. Wydawałoby się na tyle wysokim, by być dość odizolowanym. Jednak ostatnio dominującym dźwiękiem po zmroku jest rechot żab. I to mimo faktu, że nie ma w pobliżu żadnej rzeczki ani jeziorka… Okazuje się, że każdy kto posiada ogródek, ma w nim wielki otwarty zbiornik na deszczówkę. Ten zaś zamieszkany jest przez stado żab. Dzięki temu w środku miasta płazy zawsze mają gdzie mieszkać. U nas, przynajmniej w miastach które znam, niespotykane.

Komentarze

  • Ewka (2011-03-21 14:12:56): Zapomniałeś napisać, że jak im lampą błyskową zaświecisz, to nagle jest cisza :)
  • Zal (2011-03-21 15:14:44): Trawniki zrobiły się pstrokate. […] Powietrze wypełnione jest słodkim zapachem.
  • Remigiusz ‘lRem’ Modrzejewski (2011-03-21 15:18:22): Nie zazdroszczę. Tutaj przynajmniej nie było śniegu, więc nie ma tego momentu skumulowanego rozkładu. Z drugiej strony tubylcy mają jeszcze gorsze podejście do psich potrzeb niż Polacy…
  • Zal (2011-03-21 15:45:16): Brr… “Dzień Świra” mam przed oczami. Bądź co bądź, cieszę się, że zimę mam już za sobą. A żaby macie bajeranckie ;D